Jakie warzywa i owoce wybierać? Czy ekologiczne warzywa i owoce z supermarketu są naprawdę ekologiczne? Czy owoce i warzywa z lokalnych bazarków są lepsze od supermarketowych? Jak sprawdzić jakość owoców i warzyw? Czy jest jakiś tester żywności który podpowie jakie produkty warto kupić? Czy jest na to jakiś sposób?
Te pytania sama sobie niejednokrotnie zadaję.
Często robię zakupy na lokalnym bazarku u okolicznych rolników. Jednak moda na produkty ekologiczne spowodowała, że prawie każdy na takim ryneczku nazywa swoje produkty „swojskie” i twierdzi, że stosuje tylko naturalne nawozy…
Tylko jak to sprawdzić? Czy warto uwierzyć na słowo?
Niejednokrotnie słyszałam od samych sprzedawców, że warzywa i owoce ekologiczne na takich bazarkach to jedno wielkie kłamstwo, bo nie da się bez ponoszenia strat przetrwać z uprawy warzyw/ owoców bez stosowania nawozów sztucznych i oprysków…
I komu tu wierzyć?
Najprościej oczywiście byłoby kupić produkt, który posiada certyfikat potwierdzający, że produkt jest eko lub kupować od znajomego rolnika. Produkty ekologiczne są zdecydowanie droższe, czasami nawet kilka lub kilkanaście razy.
Przykład? Jabłka, które w sklepie Organic mogą kosztować około 25 zł za kilogram…. na pobliskim bazarze kosztują 2 zł… No niby z własnego sadu. Marchewka z bazarku 1 zł, a 6-7 zł na warszawskim Bio Bazarze.
Różnica kolosalna, szczególnie jeśli wyciskasz duże ilości soków jak ja :) Z całą pewnością miejsca takie jak Bio Bazar w dużych miastach będą droższe niż lokalne bazary w małych miasteczkach. Tylko czy aż kilkukrotnie? Czy ekologia musi aż tyle kosztować?
Pewnego rodzaju podpowiedzią, które produkty najlepiej kupować eko, a które można z czystym sumieniem kupować w zwykłym warzywniaku może być tzw. Czysta 15-stka i Parszywa 12-stka, o której pisałam jakiś czas temu. Jest to lista produktów które są najbardziej narażone na opryski oraz te, które po zbadaniu miały najmniej pestycydów. Trzeba pamiętać jednak że listy te zostały opracowane w innej strefie klimatycznej i znajdują się tam tylko wybrane produkty.
A więc jak sprawdzić jakość warzyw i owoców bez wysyłania ich do laboratorium?
Okazuje się, że możma. Na rynku pojawiły się urządzenia, które mogą w tym pomóc. Gdy 2 lata temu zwróciła się do mnie firma Greentest z propozycją użyczenia swojego sprzętu do przetestowania nie zastanawiałam się ani chwili. Tego właśnie potrzebowałam. Pewności, że warzywa i owoce, które kupuję są bez zbędnej chemii.
Zanim jednak przejdę do opisu Greentest-a kilka słów w ramach aktualizacji artykułu.
Obecnie na rynku pojawiło się zdecydowanie bardziej udoskonalone urządzenie, o znacznie wyższej dokładności – Ekotester Soeks Ecovisor F4. Oba urządzenia Greentest i Soeks Ecovisor różni naprawdę sporo. Na koniec artykułu wymieniam najważniejsze różnice między Greentest a Ekotester Soeks – najnowszym urządzeniem do badania świeżych produktów wraz z kodem rabatowym, który został udostępniony dla moich Czytelników.
Wróćmy do testera żywności Greentest, który testowałam jako pierwszy.
Jak działa Greentest?
Greentest to niewielkie urządzenie, wielkości małego telefonu wyposażone w ekran dotykowy. To urządzenie mierzy jakość owoców, warzyw (a nawet mięsa) wykorzystując jako wskaźnik jakości zawartość azotanów w poszczególnych produktach. Wysoka zawartość azotanów oznacza najczęściej stosowanie sztucznych nawozów, a to często łączy się z nadmiernym stosowaniem innych substancji chemicznych w uprawie.
W przypadku mięsa azotany stanowią dodatek konserwujący – a więc na podstawie zawartości azotanów można sprawdzić czy produkt był w jakiś specjalny sposób przygotowywany do sprzedaży (nastrzykiwanie z dodatkiem konserwantów itp.)
Greentest mierzy zawartość różnego rodzaju soli w produktach i na podstawie algorytmów wylicza zawartość azotanów dla danego produktu. Do wyboru jest około 60 produktów, o których szczegółowo mowa za chwilę.
Jakie warzywa i owoce można zbadać?
Urządzenie ma wgraną listę około 60 produktów, która jest stała i nie może być modyfikowana. Jednak bez obaw, jest bardzo obszerna. Zawiera większość popularnych owoców i warzyw z naszej strefy klimatycznej, które najczęściej spożywamy. Oprócz standardowej marchewki czy jabłka są tam również nazwy brzmiące zupełnie obco (trukwa, taro), nic w tym jednak dziwnego w końcu ten sprzęt to niestety nie polski wynalazek:) Oto co dokładnie znajduje się na liście i co można zbadać:
Owoce: jabłka, banany, cytrusy, mango, kiwi, śliwka, winogrona, ananas, gruszka, arbuz, brzoskwinia, mandarynka, melon, persymona, truskawka, wiśnia, morela, liczi, awokado, pitaya, longan, owoc chlebowca, karambola.
Warzywa: marchew, cebula, sałata łodygowa, grzyby, ziemniak fioletowy, batat, papryka, kapusta chińska, kapusta pekińska, kapusta, ogórek, trukwa, taro, jarzyna szanghajska (wygląda jak pak choy), rzodkiew, kukurydza, czosnek, imbir, chiński ziemniak, burak ćwikłowy, pomidor, bakłażan, dynia, ziemniak, seler, kabaczek, brokuł, kalafior, rzodkiew biała, melon zimowy, gorzki melon, szczypior, szparagi, chiński brokuł, kapusta choy sum.
Jak widać na liście znalazły się też produkty, których raczej nie będziesz nigdy badać jak np. longan czy owoc chlebowca. Chyba, że wybierasz się do egzotycznych krajów:) Mi to nie przeszkadza, tym bardziej, że chyba niczego mi na tej liście nie zabrakło. No może korzenia pietruszki:) To co najważniejsze z pewnością na tej liście zostało uwzględnione.
Obsługa urządzenia Greentest
Jest bardzo prosta. Po włączeniu urządzenia wybieramy z listy produkt np. marchewka, wbijamy sondę (wystający drucik) tak aby znalazła się cała w badanym produkcie i naciskamy „rozpocznij badanie”.
Dodam tylko, że po wybraniu konkretnego produktu sprzęt za pomocą grafiki sam podpowiada w którym miejscu najlepiej wbić sondę.
Wbijając sondę w różne punkty danego produktu można zauważyć jak bardzo wyniki mogą się od siebie różnić. Szczególnie dotyczy to dużych warzyw i owoców, gdzie warto wbić sondę w kilka różnych miejsc i przyjąć wartość średnią. Po około 3 sekundach zostanie wyświetlony i zinterpretowany wynik.
Lokalny rynek, warzywniak, LIDL, Kaufland i Biedronka – wyniki testów
Na początek wybrałam się na zakupy w miejsca, do których większość z nas ma dostęp. Zakupy zrobiłam na lokalnym małym bazarku, lokalnym warzywniaku, Lidlu, Kauflandzie i Biedronce. Oto co wybrałam i jak wypadły te produkty.
Marchewka
Marchewkę kupuję w bardzo dużych ilościach, więc byłam bardzo ciekawa jak wypadnie jej jakość w zależności od miejsca zakupu. Dopuszczalna ilość azotanów dla marchewki to 400 mg/kg. Marchewka od lokalnego rolnika wypadła w testach dobrze – średnio 150 mg (pomiary wynosiły 100/120/240/150). Marchewka z supermarketów niestety wypadła dużo gorzej… poziom azotanów w marchewce przekroczył nawet ponad 900 mg! (wartość kolejnych pomiarów (930/680/800/840 czyli biorąc średnią z tych pomiarów otrzymujemy wartość mocno przekraczającą normę dla marchewki). Aby sprawdzić czy marchewka z supermarketu rzeczywiście zawiera tak wysokie ilości azotanów zakupiłam marchew w trzecim supermarkecie. Wyniki były nieco lepsze niż poprzednio badana marchew, ale nadal przekraczały 600 mg/kg.
Brrrr.
Z pewnością odwiedzę kolejne sklepy, aby sprawdzić czy wynik supermarketowej marchwi wszędzie jest zbliżony czy po prostu trafiłam na taką partię…
A teraz marchew bio z Lidla :) Ten dział polubiłam.
Wyniki, które pokazało urządzenie w tym przypadku było zdecydowanie lepsze niż w przypadku marchwi nieekologicznej. Porównywalne z marchwią, którą kupuję w innych sklepach eko.
Sałata – norma to 2000 mg/kg. Zbadałam „swojską” sałatę z ryneczku i sałatę z Lidla. Niestety zielone liście mocno chłoną nawozy i zarówno „swojska” jak i supermarketowa sałata wypadła kiepsko. Sałata „swojska” mocno przekroczyła normy i osiągnęła wynik od 2400 do nawet 3300 mg, sałata z Lidla wypadła trochę lepiej (od 1300- 2100 mg), jednak ten wynik nadal nie zachęca do jej jedzenia…
Seler naciowy – norma to 2000 mg/kg. Zbadałam seler z supermarketu i niestety poziom azotanów został w tym przypadku również mocno przekroczony…Wyniki widać na zdjęciu.
Grzyby 40 mg/kg – tym razem pod lupę wzięłam pieczarki z supermarketu. Wynik mnie nie zaskoczył i wykazał obecność azotanów na dużo wyższym poziomie niż norma. Test pokazał wartości od 60 do aż 120 mg!
Rzodkiewka 1500 mg/kg. Niestety podobnie jak sałata nie wypadła dobrze. Zarówno rzodkiewka z supermarketu jak i ta „swojska” z bazarku zawierała dużo za dużo azotanów. Urządzenie pokazało wartości 1800, 2400 a nawet 2900 mg. Na szczęście ta rzodkiewka i tak była bez jakiegokolwiek smaku czy ostrości, więc nie miałam ochoty jej zjeść. A następnego dnia była już mocno „sflaczała”, co może być skutkiem jej zbytniego nawożenia. No cóż poczekam na rzodkiewkę z mojego ogródka:)
Ogórek – norma to 400 mg/kg. Zbadałam kilka różnych egzemplarzy z supermarketów i z bazarku. W każdym przypadku Greentest pokazywał zielone światło, a ilość azotanów mieściła się w granicach od 140 do max. 260 mg. A więc test potwierdził, że te warzywa mogły być nawożone, jednak w niewielkich i dopuszczalnych normach.
Pomidor – norma 300 mg/kg. Podobnie jak w przypadku ogórka wszystkie poddane testowi pomidory przeszły test pozytywnie. Niezależnie od tego czy były kupione w Lidlu, Biedronce czy w warzywniaku, czy były to koktajlowe czy malinowe. Poziom azotanów wahał się w granicach od 60 – 200 mg.
Burak – norma to 1400 mg/kg. To po marchewce mój drugi ulubiony składnik soków. I tu dobra wiadomość. Niezależnie od źródła pochodzenia każdy z badanych buraków wypadł świetnie. Greentest pokazywał za każdym razem wartość poniżej 30 mg. Dodam, że wszystkie badane buraki były to stare buraki z ubiegłego roku.
Arbuz – norma dla arbuza to 60 mg/kg. A oto co pokazał test powtórzony kilkakrotnie…bo nie mogłam w to uwierzyć. Norma została przekroczona nawet kilkakrotnie… Minimalna ilość azotanów w arbuzie z Biedronki wyniosła 180 a maksymalnie 320…
Po takim wyniku arbuz przestaje smakować…
Testów było oczywiście więcej, ale nie chciałabym nikogo zanudzać tylko podzielić się odkryciem:) Warto jednak dodać, że dla takich owoców jak kiwi, awokado, jabłko, pomarańcza, a także warzyw jak batat, ziemniak, burak, szparagi, czosnek, cebula, pomidor czy ogórek ( o dziwo!) pojawiło się za każdym razem zielone światło na urządzeniu, czyli poziom azotanów okazał się być w normie.
Ekologiczny LIDL, czy rzeczywiście jest EKO?
Moda na ekologiczne produkty ma wpływ również na asortyment supermarketów co mnie bardzo cieszy. Pod lupę wzięłam Lidla i Kaufland i takie produkty jak ekologiczny ogórek, banan, pomarańcza, jabłko i cytryna.
Wszystkie produkty osiągnęły bardzo dobre wyniki pokazywane przez Greentest. Miały bardzo małą ilość azotanów. A więc czy warto je kupować? Moim zdaniem tak. Nie rozumiem tylko dlaczego np. ekologiczne ogórki pakowane są dodatkowo w folię? To moim zdaniem zupełnie zbędny dodatek.
Co mnie najbardziej zaskoczyło?
To, że grzyby takie jak ogólnie dostępne pieczarki są mocno nawożone i zdaniem wielu mogłyby nawet „świecić” w nocy nie dziwi mnie. A Greentest to tylko potwierdził.
Żadne zaskoczenie.
To co mnie bardzo zdziwiło to pomidory i ogórki. Byłam przekonana, że w tym przypadku pojawi się czerwone pole. Nic bardziej mylnego. Przeprowadziłam kilka prób, wybierałam małe i duże pomidory, gruntowe i szklarniowe ogórki i …nic. Nie pojawiło się ani razu czerwone ani nawet żółte pole. To było oczywiście pozytywne zaskoczenie.
Za to wynik testu arbuza mnie zmroził. Wszystkie próby jednoznacznie ostrzegały przed zjedzeniem choćby kawałka tego owocu…a szkoda wyglądał apetycznie. Może to jeszcze nie sezon…
Aktualizacja artykułu 01.09.2019
Tak jak już wspomniałam na rynku pojawiło się nowe urządzenie do badania warzyw i owoców. Mowa o testerze żywności firmy Soeks. To mocny konkurent dla miernika azotanów Greentest, zdecydowanie bardziej dokładny i lepiej wykonany. Oba urządzenia naprawdę mocno się różnią. A dokładnie czym? Oto najważniejsze różnice.
Soeks czy Ecovisor – podstawowe różnice między testerami żywności
- wygląd i jakość wykonania
Na zdjęciach (poniżej) można zobaczyć jak wyglądają oba urządzenia Greentest (po lewej) i Soeks Ecovisor F4 (po prawej).
Soeks Ecovisor jest zdecydowanie solidniej wykonany, bardziej nowoczesny, nieco większy, a dzięki gumowej obudowie lepiej trzyma się ręki.
Patrząc na oba urządzenia można powiedzieć, że Greentest wygląda przy swoim konkurencie trochę jak zabawka :)
Warto zwrócić również uwagę na tym tył obudowy Soeksa, gdzie znajdują się liczne otwory. Taka konstrukcja umożliwia skuteczniejsze badanie promieniowania.
- inna konstrukcja sondy – to bardzo ważna różnica. Soeks Ecovisor posiada kilkustopniową sondę, dzięki czemu pobiera ze składników więcej informacji niż Greentest i inne tego typu urządzenia.
- powtarzalność wyników – w tym przypadku miernik Greentest potrafił pokazywać przy powtórzeniach badania tego samego produktu zupełnie inne wyniki (nawet kilkakrotnie wyższe/ niższe). W przypadku testera Soeks wyniki pozostają zdecydowanie bardziej zbliżone. Niewątpliwie wpływa to na większą wiarygodność rosyjskiego urządzenia Soeks Ecovisor.
- możliwość aktualizacji oprogramowania i wymiany akumulatora – to praktyczna funkcja. Urządzenie do badania chemii firmy Soeks można bez problemu aktualizować. Jeśli np. na liście produktów pojawi się nowy produkt czy producent wprowadzi jakiekolwiek zmiany czy poprawki wystarczy urządzenie zaktualizować i gotowe (na stronie dystrybutora można pobrać aktualną wersję). Takiej możliwości nie ma niestety w mierniku Greentest, nie można go w żaden sposób aktualizować. Podobnie jest z akumulatorem, który można wymienić w urządzeniu marki Soeks, a w przypadku Greentesta nie ma takiej możliwości.
- zakres pomiaru – oba urządzenia mogą być wykorzystywane do badania świeżych produktów (nie przetworzonych) takich jak owoce, warzywa, mięso czy ryb. Greentest mierzy jedynie poziom azotanów w świeżych produktach, natomiast Soeks Ecovisor bierze pod uwagę nie tylko azotany, ale także wszystkie inne związki, które zaburzają naturalny skład chemiczny jak np. benzoesan sodu, czy fosforany. Soeks bazuje na jonometrii, metodzie opracowanej i opatentowanej przez firmę Soeks. Jeśli do mięsa został dodany benzoesan sodu urządzenie wykryje go i doda do sumy azotanów. Taki wynik pojawi się na wyświetlaczu.
- czujnik temperatury – w taki czujnik rosyjski producent wyposażył swój miernik Soeks Ecovisor, po to by pomiar nie był zaburzony przez zbyt niską temperaturę. Bez względu więc na to czy warzywa, owoce, mięso wyjęte są prosto z lodówki czy nie można je od razu badać w urządzeniu Ecovisor. W przypadku miernika Greentest zalecana jest temperatura pokojowa, ponieważ brak tam czujnika temepratury.
- kraj produkcji i serwis – urządzenia marki Soeks produkowane są w Rosji, natomiast Greentest w Chinach. Warto dodać, w chwili obecnej firma Greentest nie posiada polskiego dystrybutora, a większość dostępnych na polskim rynku urządzeń pochodzi z różnych źródeł m.in. Aliexpress… W przypadku urządzeń Soeks, w Polsce jest oficjalny dystrybutor, który daje polską gwarancję i oczywiście serwis, z którego można korzystać na miejscu.
A oto Soeks Ecovisor 4 w akcji :) Postanowiłam ten tester w pierwszej kolejności przetestować na marchewce z mojego ogródka i z Bio Bazaru.
Wyniki potwierdziły, że warto sięgać po warzywa ekologiczne. Moja fioletowa marchew wypadła rewelacyjnie, podobnie zresztą jak pomarańczowa marchew z Bio Bazaru. Norma azotanów dla marchwi to maksymalnie 400 mg/kg, jak widać moja marchew znalazła się w dolnej granicy.
Pod ręką miałam również pomidory od mojej mamy. I w tym przypadku wynik był bardzo dobry: 149 mg/kg przy normie 300 mg/kg.
Wskazówki dotyczące obsługi testera żywności Soeks i Greentest
Mimo, że obsługa obu mierników jest bardzo prosta, warto pamiętać o kilku zasadach.
- Ważną rzeczą jest przetarcie sondy po każdym pomiarze, by nie zaburzyć wyników kolejnych pomiarów.
- Po wybraniu określonego produktu trzeba poczekać, aż urządzenie się skalibruje, a dopiero potem można wbić sondę w miąższ i rozpocząć pomiar azotanów. Urządzenie kalibruje się za każdym razem gdy wybieramy nowy produkt.
- W przypadku większych warzyw czy owoców warto przeprowadzić badanie w kilku miejscach, a wynik uśrednić (w miąższu czy łodygach, w końcówce lub na środku zawartość azotanów może być nieco inna). Takie różnice można zaobserwować np. w przypadku marchewki.
- Niezwykle ważne podczas badania jest to, by sonda idealnie przylegała ze wszystkich stron do produktu. Wszystkie punkty sondy powinny przylegać do miąższu. Jeśli wbijasz sondę np. w marchewkę czy rzodkiewkę a w tym miejscu warzywo będzie pęknięte i stworzy się pusta luka to wynik nie będzie miarodajny. W przypadku marchwi warto ją przeciąć na pół i wbić sondę w środek.
- W przypadku miernika Greentest badane produkty powinny być w temperaturze pokojowej, ponieważ ten tester żywności nie posiada czujnika temperatury. W Soeks Ecovisor nie ma to znaczenia, urządzenie mierzy za każdym razem temperaturę badanego produktu.
- Za pomocą obu testerów można sprawdzić jakość wielu świeżych i wyłącznie nie przetworzonych produktów. Oznacza to, że można za ich pomocą zbadać owoce, warzywa (ale nie soki czy koktajle), ryby, mięso (ale nie tatara czy parówkę:)).
Tester żywności Soeks Ecovisor i Greentest – dla kogo?
Dla każdego, kto lubi sprawdzać i dociekać:)
Ale przede wszystkim dla tych, którzy chcą korzystać z jak najbardziej naturalnych produktów. Mając ten taki tester do żywności w ręku możesz porównywać ze sobą produkty z różnych źródeł wybierając najlepsze. Dodatkowo urządzenie pokazuje bezpieczną normę dla określonego produktu.
Nie każde warzywo czy owoc ma ustaloną normę azotanów, a więc nie każdy produkt znajdzie się na liście miernika Soeks czy Greentest. Warto pamiętać również o tym, że normy ustalane są tak, by większość produktów je spełniała… Jeśli będziesz mieć okazję korzystać z takiego testera żywności zbadaj warzywa z różnych źródeł, i wybieraj te które mają niższy poziom azotanów.
A co z dokładnością pomiarów takich testerów żywności, czy można im wierzyć?
Nie jest to oczywiście wynik laboratoryjny, ale badanie w laboratorium to wydatek od kilkuset do nawet kilku tysięcy złotych. Nie miałam okazji weryfikować pomiarów żadnego z testerów żywności, ale zrobił to dystrybutor marki Soeks zlecając badanie w polskim laboratorium. Na stronie marki Soeks można znaleźć porównanie wyników pomiaru azotanów w 5 produktach (marchew, pomidor, jabłko, kalafior, banan) wykonane w profesjonalnym laboratorium i testerem SOEKS Ecovisor. Wyniki w obu przypadkach były zbliżone, co potwierdza wiarygodność pomiarów tego urządzenia.
Czy warto kupić tester żywności?
Miernik azotanów to niewątpliwie pomocna wskazówka. Takie urządzenie będzie cenną podpowiedzią, który dostawca/ zaprzyjaźniony rolnik ma lepszej jakości produkty. Oczywiście nikogo nie namawiam do wkuwania sondy w produkty przed ich zakupem, na to nie pozwoli żaden sprzedawca. Jednak samo posiadanie takiego urządzenia mocno wpływa na prawdomówność….
Sprawdziłam to osobiście:)
Oba testery żywności oprócz swojej podstawowej funkcji, jaką jest badanie chemii w warzywach i owocach, umożliwiają dodatkowo pomiar promieniowania. Zarówno Soeks jak i Greentest są wyposażone w licznik Geigera-Müllera wraz z dozymetrem pozwalający na ocenę promieniowania jonizującego miejsc, żywności i przedmiotów. Dodatkowo można również zbadać twardość wody.
Po publikacji tego wpisu padło wiele pytań…
Jeść czy nie jeść?
Oczywiście, że jeść, chociaż z całą pewnością lepiej wybierać w miarę możliwości produkty z pewnego źródła (zaprzyjaźniony rolnik, działkowicz czy produkty z certyfikatem).
Czy trzeba testować każdy pojedynczy produkt przed zjedzeniem?
Oczywiście, że nie! Nie da się. Jeśli jednak często spożywasz dany produkt i kupujesz go u jednego dostawcy to warto wiedzieć czy czas na zmianę dostawcy czy też nie. Większość testowanych przeze mnie warzyw i owoców wypadła pozytywnie (zarówno eko jak i nie eko). Były jednak produkty takie jak np. marchew, gdzie wyniki mocno różniły się w zależności od miejsca zakupu.
Czasami warto pozbyć się końcówki :)
To co zauważyłam testując różne produkty to różnice kumulowania się azotanów w poszczególnych częściach badanego produktu. Środek zazwyczaj wychodził w wynikach najlepiej, a końcówki najgorzej. Jeśli więc kupujesz marchew i nie jesteś pewien jej pochodzenia, pozbądź się końcówek :)
Myślę, że wraz z pojawieniem się sezonu na owoce i warzywa, ich jakość również będzie lepsza. To również wpływa na ilość azotanów. Lepiej unikać nowalijek :)
Gdzie kupić tester żywności?
Tak jak wspominałam marka Greentest nie ma w chwili obecnej polskiego dystrybutora, więc urządzenia można kupić z różnych źródeł, niestety trudno w tym przypadku o polską gwarancję i serwis… Natomiast w przypadku urządzeń marki Soeks można je kupić bezpośrednio u polskiego dystrybutora.
Na moją prośbę dystrybutor marki Soeks udostępnił na czytelników Surojadka kod rabatowy, który obniża cenę o 5%. Rabat jest aktywny równie w przypadku innych produktów jak np. najnowsza myjka do warzyw.
Wystarczy wpisać kod rabatowy: Surojadek
Dzień dobry, dziękuję za ten przydatny wpis, zastanawiam się nad tym czy tester pokazałby różnicę w owocach/warzywach tylko umytych pod bieżącą wodą, a tych moczonych przez kilka minut w wodzie z sodą, a później z octem lub po zastosowaniu specjalnego płynu do mycia owoców?
Pani Beato tester bada to co kryje się w środku :) A więc sposób umycia warzyw nie będzie miał większego wpływu na wynik.
Właśnie przetestowałem najnowszą wersję tego ekotestera, czyli Greentest ECO6, ale nadal w porównaniu z Ecovisorem to zabawka. Jego „dokładność” najlepiej widać przy pomiarze twardości wody- Ecovisor odróżnia wodę z filtra dwustopniowego i trójstopniowego (30 i 50 mg/l), natomiast Greentest przy obu podaje 3 mg/l. Podobnie jest z warzywami i owocami – https://promieniowanie.blogspot.com/2021/07/ekotester-greentest-eco6-firmy-anmez.html
Skoro tak dokładnie można wykonać pomiar w domu, to czemu badania laboratoryjne tyle kosztują? Czemu profesjonalny sprzęt do analizy kosztuje odpowiednio do swojego poziomu i zakresu pomiarowego, trzeba robić wzorcowanie i kalibrację? Odpowiedź jest bardzo prosta, to nie są zabawki. Używanie pojęć kluczy jony, stężenia, azotany, w celu sprzedania jakiejś zabawki, która ma nikłą precyzję i dokładność analityczną jest karygodne. Proszę sobie sprawdzić ile kosztuje elektroda do pomiaru i co trzeba z nią robić, aby działa poprawnie :) lepiej oddać pieniążki na schronisko dla zwierzaków niż wyrzucać w błoto.
P.s. Seo całkiem niezłe, tylko szkoda, że brak tutaj zrozumienia podstawowych pojęć analityki jakościowej i ilościowej i pomiaru w próbkach biologicznych
Witam, mam pytanie.. To mówi Pani, że buraki nieważne czy bio czy nie, są bezpieczne. Na ile procent ta informacja jest pewna? Bo ja je wcinam na surowo.. A wujek google mówi, że konecznie muszą być eko itp., bo inaczej mają pestycydy :( To jak jest?
Zdecydowanie polecam buraki ekologiczne, sama takie najczęściej kupuję. Nie pisałam, że to nieważne :)
Proszę o informację w jaki sposób mogę sprawdzić czy urządzenie podaje poprawne wyniki?
Czy do urządzenie posiada możliwość kalibracji z próbką wzorcową?
Czy przy zakupie urządzenia jest dołączona próbka wzorcowa?
Panie Marku, myślę, że najlepiej zapytać u źródła, czyli u dystrybutora tych urządzeń https://www.srtech.pl/sklep , napewno szybko udzielą wszystkich informacji.
Osobną kwestą są certyfikaty na stronie dystrybutora, nie dość że CE są wystawione przez samego producenta (bo tak 99% firm robi, w tym i moja) to jeszcze certyfikat badania przez Hamiltona jest mocno śmierdzący. Proszę sobie zobaczyć że Hamilton badał tylko próbki, nie porównywał wyników ze wskazaniem urządzenia. Porównanie zrobiła całkiem inna firma. Jakby mało było tego Centrum Dozoru Górnictwa zleciło badanie Hamiltonowi tych próbek warzy i owoców – to wygląda niezbyt dobrze. Te Centrum Górnictwa przesłało tylko jedną próbkę „pomidor” do porównania wyników – no sorry to wygląda na totalną ściemę. Mając to wszystko z tyłu głowy nie wierzę z rzetelne wyniki tego urządzenia jak i wersji Chińskiej. Dużo jest na rynku róznych urządzeń elektronicznych produkcji Chińskiej które udają dobry sprzęt. Ludzi bardo łatwo nabrać na coś cudownego na rynku, bo chcą w to wierzyć.
Na pytanie kogoś w komentarzu czy rząd powinien testować żywność w sklepach – nie, bo to patologia przeszłości.
Rząd powinien jedynie dbać o wolność ludzi w swoim kraju, ew. siedzieć w więzieniu. Obecnie jednak skutecznie doprowadza do blokowania wolności, przedsiębiorczości i tym samym powstawania m. in. dobrych i tanich krajowych testerów żywności. Jeśli każdy z nas miałby dostęp do taniego i precyzyjnego testera to jakość produktów w sklepach dążyłaby do ideału.
mnie by bardziej interesował tester na obecność glifosatu, przypuszczam to urządzenie tego nie wskaże.
A co jakby takie warzywa ozonować w wodzie. Przykładowo pomidor ma normę 300 mg azotanów ale czujnik pokazał 500, ozonujemy pomidora i ile pokaże czujnik po ozonowaniu hmm ponoć ozonowanie jest w modzie i usuwa bakterie grzyby , azotany i pestycydy, antybiotyki itp. w ozonowanej żywności. Taka myśl hm
Znalazłem odpowiedź na swoje pytanie, to odnośnie ozonowania żywności i testu przyrządem:
Uwaga dla posiadaczy testera Soeks Ecovisor.
Wynik pomiaru testerem Soeks Ecovisor przed i po użyciu myjki będzie zbliżony. Myjka usuwa zanieczyszczenia z powierzchni i warstw podskórnych. Tester Ecovisor testuje zawartość środków chemicznych wewnątrz komórek (technologicznie niemożliwych do wypłukania). Czyli inne substancje są usuwane przez myjkę (oleiste pestycydy, zanieczyszczenia pyłowe, zanieczyszczenia biologiczne), a inne badane przez tester Ecovisor (pozostałości nawozowe i środków ochrony roślin wchłonięte przez komórki w trakcie uprawy/hodowli)
Spytałem o linka do laboratoryjnych badań które rzekomo są na stronie polskiej. Takowych nie było a mój komentarz został skasowany. TO Z PEWNOŚCIĄ „ZACHĘCI MNIE DO ZAKUPU”
Witam, żaden komentarz nie został skasowany. Nie zdążył zostać opublikowany przeze mnie (i w sumie nic dziwnego, bo został napisany o godzinie 2 w nocy…). Nie zamierzam też nikogo zachęcać do zakupu.
Fakt, po napisaniu 2go zobaczyłem dopiero pierwszy ale skasować nie mogłem, pozdrawiam
na stronie soeks nie ma żadnego badania laboratoryjnego.
Podaję link do strony Dystrybutora i badań https://www.srtech.pl/soeks-certyfikaty
dziękuję (szukałem na innej stronie)
Bardzo proszę :)
Przed zakupem chciałbym zapytać jak będzie wyglądało wskazanie testera po ozonowaniu warzyw lub owoców w stosunku do wskazania przed tym procesem,
Zastanawiam się nad kupnem i z tego co czytam to azotany mogą się gromadzić również przy złym nawożeniu gleby nawet nawozem naturalnym. Można się niestety truć nie sprawdzając pH gleby w swoim ogródku. Pamoętajcie o tym żeby utrzymywać pH w normie dla danego warzywa ! Pozdrawiam
Autorze artykułu, nie zdajesz sobie sprawy co prezentujesz.Urządzenia te mierzą ilość jonów w badanym produkcie, więc i jonem może być sól rozpuszczona w wodzie i wiele innych związków niekoniecznie szkodliwych.Jeśli chodzi o azotyny i azotany w warzywach i owocach to możliwość ich kumulacji istnieje tylko w warunkach niekorzystnych do przeprowadzania fotosyntezy np. mało światła, nika temperatura stąd „niebezpieczne” mogą być np nowalijki.
Witam, zasięgnęłam informacji u źródła i poprosiłam dystrybutora o odniesienie się do komentarza. Oto odpowiedź:
Urządzenia tego typu nie wykrywają wszystkich soli tylko to czego jest w nadmiarze. Menu i produkty wymienione w nim są po to aby można było dopasować naturalną zawartość soli (producent urządzenia kalibruje je na naturalną zawartość soli mineralnych, produkt idealny pokaże na wyświetlaczu 0) i wykrywać tylko te które w produkcie nie powinny się znaleźć.
Upraszczając urządzenie nie wykrywa wszystkiego, tylko nadmiar ponad to co powinno znaleźć się w idealnie uprawianym produkcie.
Odnośnie pochodzenia to azotany mogą pochodzić z różnych źródeł, co nie zmienia faktu że jeśli mówimy o związkach chemicznych z których w przewodzie pokarmowym mogą powstać rakotwórcze substancje, ich toksyczności nie zmieni to czy wzięły się z nadmiaru nawozów azotowych (to jest najczęstsza przyczyna) czy z zaburzonej fotosyntezy. Jeśli są obecne w nadmiarze po prostu szkodzą
Też mam ten przyrząd, ale w mojej recenzji skupiłem się głównie na pomiarze promieniowania jonizującego, zatem uzupełni ona Twój test:
http://promieniowanie.blogspot.com/2020/03/ekotester-zywnosci-soeks-ecovisor-f4.html
pozdrawiam
Dozymetrysta
Wspaniały artykuł, wiele pracy i wysiłku, podziwiam i dziękuję. Jestem wdzięczny i pozdrawiam. Szkoda, że ten przyrząd jest taki drogi, nie na każdą kieszeń. W tym przypadku tylko bogaci będą mogli jeść zdrową żywność.
Panie Maćku, polecam poszukanie w swojej okolicy działkowiczów lub rolników, którzy uprawiają swoje warzywa i owoce bez chemii. Zdrowe jedzenie wcale nie musi być drogie i nie musi mieć certyfikatu eko ale trzeba trochę poszukać :) pozdrawiam
Niestety otrzymane wyniki przeczą temu, co sugeruje artykuł o czystej 15 i parszywej 12, np. jeśli chodzi o pomidory i pieczarki? Co artykuł, to inne informacje. Szkoda tylko, że na jednym blogu.
Asiu, Greentest pokazuje ilość azotanów w poszczególnych produktach. Zbyt wysoka ilość azotanów może wskazywać na stosowanie sztucznych nawozów. Stosowanie nawozów łączy się często ze stosowaniem szkodliwych dla zdrowia pestycydów. W „czystej 15″ i brudnej 12” mowa jest o warzywach i owocach najbardziej narażonych na wchłanianie pestycydów (środków ochrony roślin) a nie sztucznych nawozów. To dwie różne chociaż powiązane ze sobą rzeczy.
Wyglada na to ze pomiary nie sa miarodajne, nie od dzis wiadomo, ze jablko to jedno z najbardziej zanieczyszczonych pestycydami owocow i wiele testow to potwierdzilo.
Witam
Miałem możliwość testowania żywności testerem Soeks Ecovisor F4 .
Wszystko fajnie jedne produkty miały przekroczone normy inne nie itp.
wszystko było ok do póki nie zmierzyłem warzyw ze swojego ogródka.
Gdzie sam je uprawiam i nie daję od kilku lat żadnych nawozów sztucznych i nie stosuję żadnych oprysków!
Stosuję jednie koński nawóz i gnojówkę z pokrzyw. Więc mam 100% pewności, że nie były stosowne żadne środki chemiczne.
Po pomiarach okazało się, że dużo warzyw i owoców ma większe stężenie azotanów niż produkty z supermarketów!!
Co o tym myśleć?
Witam, pytałam o to dystrybutora, ponieważ sama miałam taki przypadek z rzodkiewką z ogródka mojej mamy. Okazuje się, że taka sytuacja może mieć miejsce np w przypadku zbyt dużej ilości naturalnych nawozów (obornika).
Czyli jak kupimy organiczne warzywka i będą miały przekroczona normę azotanow, skad mamy wiedzieć czy to były szkodliwe nawozy czy naturalny obornik ?
Witam, tego nam urządzenie niestety nie powie. Natomiast zbyt wysoki poziom azotanów nie jest dobry, bez względu na źródło pochodzenia.
Oczywiście Greentest nie pokazuje np. pestycydów ale gdy pokazuje dobry wynik można pozbyć się pestycydów w inny sposób http://www.greentest.pl
Nie wiem jak z Greentest ale na UAM w Poznaniu używało się podobnych urządzeń firmy soeks i były to jonometry. Była to normalna metoda badawcza. Niepewność badawcza jest właśnie z tego powodu że inne składniki mogą zakłócać pomiar (np. wszyscy przyjmujemy że w brokule powinno być 47mg wapnia na 100g produktu, a jest od 40 do 52) ale dla azotanów przy jonometrze to było 10 -15% błędu właśnie ze względu na glebę. A jonometr to jest pomiar oporności ale przy zmiennym prądzie wysokich częstotliwości. Inne takie urządzenia są używane i działają – normalne metody badawcze, ciężko przyjąć że wszystko czym posługują się laboratoria nie działa. Tylko dostęp do takich urządzeń straszy „eko-sprzedawców” z produktami z wątpliwych źródeł.
Zrobiłem rozeznanie i te urządzęnię to „pic na wodę”
https://www.amazon.com/Greentest-Accuracy-Detector-Nitrate-Vegetable/dp/B01JLMBD6W
Jest tam opinia wyjaśniająca że przykładowo model z detektorem gaigera-mullera jest bardzo niedokładny.
Poza tym autor odniósł się też do badania tej chemii, otóź:
This is my biggest peeve with this unit and what it claims to do.
After doing some research and taking it apart, I can see that the sole principle here is conductivity, ie how well an electrical circuit passes through the mass of a vegetable.
Salts like nitrates, nitrides and all sorts of different minerals are in there, both good and bad.
Sól jak i inne minerały te dobre i złe są w środku.
This device does not differentiate and just measures everything at once.
Te urządzenie nie dzieli a mierzy WSZYSTKO za jednym razem
That means if a tomato or a watermelon was grown in soil which has elevated content of minerals, that would show up as „dangerous”, even though the actual level of nitrates can be normal.
To znaczy jeśli pomidor lub arbuz rósł w glebie z dużą zawartością minerałów(nie wieam jak przetł. elevated) to wtedy pokazuje niebezpieczny poziom, nawet jeśli poziom był by normalny
Conclusion: this device measures conductivity, not „nitrates”. I mean yes, it does detect nitrates, but along with every other type of salt and mineral that’s in there, good and bad without making very important distinctions.
This means to me this is useless, because I only need to know the bad stuff, ie nitrates and nitrides.
Daniel, dzieki za info, na youtube tez pisza ze to tylko mierzy opornosc wiec nie ma sensu wydawac pieniedzy
Zainspirowała mnie Pani tak, że przyrząd do pomiaru azotanów w wersji ECO zakupiłem Natychmiast. Bardzo dziękuję. Na moim profilu na FB zamieszczam sporo treści prozdrowotnych.
Czy Polskie instytucje rzadowe nie powinny reagowac jezeli jest przekroczony limit chemii w jedzeniu?
Greentest to sprzęt, który „bada” warzywa i owoce jedynie pod kątem zawartości azotanów (nie jest badanie laboratoryjne). Myślę, że są instytucje, które dokonują dokładnych pomiarów pod kątem chemii zawartej w poszczególnych produktach…jednak jak to w rzeczywistości funkcjonuje niestety nie wiem…
Żartujesz? Prawa nie znasz?
Mogą badać jeśli tydzień wcześniej się zapowiedzą.
Zatem wynik badania raczej już znasz.
W razie gdyby jednak badanie wykazało, że produkty są niezdatne do spożycia to sprzedawca dostanie bardzo dotkliwą karę finansową w wysokości … 500 zł. No i produkty musi … sprzedać w innym sklepie. Bo raczej numerów seryjnych marchewki nikt sprawdzał nie będzie.
Przydatne urządzenie – teraz jest w pakiecie z ciekawą myjką do warzyw na stronie sklepu srtech – sporo taniej. Czy testowała Pani tą myjkę?
Niestety nie miałam okazji jej testować.
A jak kujnę w miąsko, to też powinien pokazać ???
Nie testowałam, ale Greentest sprawdza również zawartość azotanów w mięsie. Duża ilość azotanów może świadczyć o tym, że dana partia mięsa była np. nastrzykiwana substancjami konserwującymi.
Uczciwie by było, gdyby tester był na wyposażeniu każdego sklepu
Witam. Czy może Pani przetestować inne grzyby np. chińskie shitake lub moon oraz nasze borowiki? Wg medycyny chińskiej oraz innych wschodnich kuchni powinno się dodawać niewielkie ilości do każdej potrawy, wpływają ponoć dobrze na procesy trawienne, szkoda byłoby z nich rezygnować. Pieczarki hodowlane w Polsce są uprawiane przy pomocy chemicznych wybielaczy (żeby były białe, znam osobiście kilku producentów) dlatego wcale mnie nie dziwi, że mają takie wysokie stężenie azotanów.
Bardzo chętnie przetestuję shitake jak tylko uda mi się je kupić:) Na nasze borowiki trzeba jeszcze trochę poczekać, chociaż akurat te grzyby rosną dziko więc nie są sztucznie nawożone. To urządzenie nie pokazuje zawartości metali ciężkich.
Super tekst :) Prośba o podpowiedź gdzie to cudo można kupić i ile kosztuje.
Jedną mam tylko uwagę odnośnie cen. Jabłka za 25 zł to moim zdanie mogą być tylko poza sezonem, importowane bo polskie eko jabłka od 4 do 6 zł na BioBazarze są. Pozdrowienia!
Dla mnie Pani eksperyment jest bardzo pomocny, wartościowy. Gratulacje że dzieli sie Pani z innymi zdobytą wiedzą :) Super! A malkontentenci zawsze się znajdą . Pozdrawiam :)
dziękuję:)
Ja też dziękuję za ten ciekawy bardzo artykuł.
Ja tam po zakupie warzyw i owoców wlewam wodę kangen do miski i wrzucam wszystkie owoce i warzywa. 10minut i wypłukuje pestycydy. A wszystkie te owoce i warzywa mają zdecydowanie lepszy smak :)
Soda oczyszczona robi to w 3 minuty
a czy to urządzenie Greentest bada tylko zawartoś azotanów? A inne składniki chemiczne zawarte w owocach i ważywach są nie ważne? Bo np. jeśli Greentest pokazuje OK to znaczy że poziom azotanów jest w normie ale co z pozostałymi związkami, pestycydy i inne cholerstwa?
To urządzenie bada tylko zawartość azotanów, czyli może być pomocne przy „wykrywaniu” sztucznego nawożenia. Jeśli zależy nam na kompleksowym zbadaniu warzyw czy owoców (a więc pod kątem również pestycydów) to nie znam innego sposobu na niż laboratorium:(
Z tego co się orientuję to azotany są wskaźnikiem jakości produktów tzn. bada je się bo podwyższony poziom może oznaczać duże nawożenie, duże opryski pestycydami itp. Zawsze wtedy się ilość azotanów zwiększa. Wodę w wodociągach też bada się bakteriologicznie tylko na bakterie Coli, bo jeśli one są to znaczy że może być też wiele innych. Znajomi mają skup topinamburu i właśnie badają azotany w laboratorium żeby sprawdzić czy nie był za bardzo nawożony czy pryskany. Czyli pewnie urządzenie bezpośrednio pestycydów nie wykrywa ale ocenia ogólnie jaki jest owoc czy warzywo.
Przemek
Jeśli chodzi o wodę to w wodociągach jest monitorowane przynajmniej kilkanaście jak nie więcej związków, pierwiastków i minerałów. To nie prawda co napisałeś, że badają tylko Coli. Sam posiadam taki wykaz z wodociągów. Otrzymałem go na wniosek wspólnoty skierowany do przedsiębiorstwa wodociągowego, które dostarcza wodę do naszego bloku.
A co mają minerały do Coli? Coli to bakteria!!!
A mnie to urządzenie przekonuje, już wspomniałam mężowi co chcę dostać na urodziny ;)
Jeżeli dla kogoś ważne jest jak i co je,a np.marchwi kupuje co tydzień po 20 kg( tak jak ja)
to urządzenie, nawet jeśli nie jest multi precyzyjne to czemu nie.Np.zamiast nowego smartfona…;)
Jeszcze podac cenę i adres mailowy wiec biznes się kreci . Jezeli badanie byloby tak proste azotanów i azotynow ( nic nie wspomnaien o tych dwoch rodzajach) to po co wydawac tyle pieniedzy na budowanie labolatoriuw. Mysle ze bylaby Pani wiarygodna jakby te same warzywa oddalbyby Pani do certyfikowatego labolatorium iwowczas prorownalaby wyniki. Następny niepotzrebny gadget
Panie Pawle, nikogo nie zamierzam namawiać na zakup jakiegokolwiek „gadżetu”. Miałam go okazję go wypróbować i to zrobiłam, a wynikami się podzieliłam na blogu. Do tej pory nie wiedziałam, że coś takiego istnieje, a więc uznałam że warto się tym podzielić. Kwestia warzyw eko jest szerokim i skomplikowanym tematem, mój post miał być pewnego rodzaju ciekawostką z przesłaniem, że warto być ostrożnym z nowalijkami (co pewnie nikogo nie zaskoczyło), a także (jeśli nie dysponujemy własnym ogródkiem) że warto poszukać dobrego dostawy warzyw i owoców (ja mam kilku takich rolników od których chętnie kupuję). Tak jak już wcześniej wspominałam w komentarzach, nie jest to wpis sponsorowany, a jedynie moja czysta ciekawość. Nie odpowiadam za dokładność, czy jakość urządzenia bo nie jestem producentem ani jego sprzedawcą i nie moim zadaniem jest potwierdzanie jego jakości w laboratoriach (co wiąże się z kosztami).
Magda, świetny wpis! Ciesze się, ze coraz bardziej rośnie zainteresowanie produktami eko. Powinniśmy wspierać takie inicjatywy i dociekać, żeby wiedzieć co jeść i czym karmić dzieci.
Ja warzywa i owoce głownie kupuje na bio bazarze, w organicu i ewentualnie na hali mirowskiej.
Czy badałaś również stężenie azotu w tych produktach?
Zastanawiam się czy faktycznie warto tyle przepłacać :)
Dzięki i pozdrawiam!
Cześć Weroniko. Dziękuję za miłe słowa. Kilka razy badałam warzywa z bio bazaru i były ok. Te z hali Mirowskiej sprawdzę przy następnej okazji:) pozdrawiam
Witam. Czy mozna tym.mierzyc miesa w wedliny?
Cześć Rafał, mięso jak najbardziej można, wędlin już nie (to produkt przetworzony), pozdrawiam
Pani Magdaleno, zamówiłem tester z kodem surojadek. Czytam różne wpisy, i Panią serdecznie pozdrawiam…
Za tę stronę i wpisy dziękuję, naturalnie w ciągu wieków, dziesięcioleci, będą lepsze metody badania. Może i jakość warzyw i owoców się kiedyś polepszy?
(nie wspominam o moim ulubionym mięsie)
Na dzień dzisiejszy wydałem 1000 zł, i czekam na kuriera. Jestem (zawczasu, bo jestem optymistą) zadowolony bardzo…
Choć jedna sprawa mnie intryguje: jak czujnik po każdym badaniu oczyścić? Spirytus, ocet, a może coś innego?
I pewnie czas jest ważny? Jak to zrobić w sklepie, na bazarze?
Jestem chętny bardzo na wymianę doświadczeń, ewentualną korespondencję, i telefony…
Pozdrawiam Piotr Bonifacy Bernard z Radości (kawałek Warszawy).
Rocznik 1963 jak Kukiz, i ta beatka, co nagrody wypłaciła za nic nie robienie.
Cześć Piotr, ja czyszczę zwykłą ściereczką :) Bez dodatku spirytusu czy octu, pozdrawiam
Magda
Dziękuję za ten artykuł. Od dawna niepokoi mnie poziom nadmiernego „nachemizowania” owoców, warzyw i mięsa, a przy ich spożywaniu pojawia się pytanie: Jak bardzo naszpikowane chemią jedzenie spożywam. Pani tekst jest podpowiedzią, jak rozwiać te wątpliwości. Super!
A mnie się wydaje że skoro są testery „zrób to sam” PH, ciążowe, medyczne to czemu miało by nie być testów żywności. Przy czym jeśli pozostałe testy raczej nikomu nie szkodzą, to ten może zaszkodzić tym którzy wciskają oszukane „EKO” produkty, to pewnie będą go obsmarowywać w sieci. W/g mnie lepiej sprawdzić jakkolwiek niż wogóle. Nikt nie lata do laboratorium z jedną truskawką. Ja mam w domu PH-metr glebowy który kosztował mniej niż jedno badanie w laboratorium, a jednak działa.
Owszem kolego. Badanie jest takie proste.
Opiera się na właściwościach chemiczno fizycznych. Metoda nie jest dokładna, ale jest wystarczająco dokładna. Faktycznie błąd może wynosić około 10%, jeśli norma jest 60 a miernik pokazuje 600 to żebyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość produkt jest do ……
Nie próbuj podnieść swojej wartości naukowej wywodami o azotanach, azotynach itp bo jak widać nie masz pojęcia czym się różnią. Natomiast jedno pokazałeś: „laboratoriuw”. To obniża rating do poziomu w okolicach zera (bezwzględnego).
Gdyby to było prawdą to było by fajnie. Niestety to urządzenie nie ma prawa działać. Tutaj jest podobne w porównaniu do prawdziwego pomiaru laboratoryjnego : https://www.youtube.com/watch?v=XeshaS4SScw Nie dajcie się nabić w butelkę!
Oglądałam ten film, jeszcze przez testowaniem urządzenia:) Poprosiłam o komentarz firmę Greentest. Oto on:
Jest to porównanie dwóch metod pomiaru – żadna nie jest referencyjna. Nie wiadomo też, czy powyższe urządzenie posiada jakiekolwiek badania takie jak Greentest – wyniki pomiarów z profesjonalnego laboratorium można znaleźć na dole naszej strony. Urządzenie, które jest na filmie ma podobną metodę działania, ale badania zostały wykonane zupełnie nieprawidłowo, wystarczy przeczytać pierwszy komentarz (niestety po rosyjsku). Tłumaczenie:
Należy przeczytać o produkcie i poznać zasady jego funkcjonowania – test w obu przypadkach wykonany nieprawidłowo:
1) Greentest mierzy zawartość w głębi produktu w tym przypadku duży udział miała skórka która była starta .
2) Produkt powinien być w całości zmiksowany (w laboratorium nie używa się takich tarek produkt musi być naprawdę dobrze rozdrobniony) i z tego pobrana próbka, do badania był brany kawałek (np. ogórek przy nasadzie tam gdzie azotanów jest najwięcej).
Zauważ ze Rusek ma innej firmy sprzet.
A co z GMO czy ten sprzęt wykryje ?
Z tego co mi wiadomo to niestety nie.
Nie dziwi mnie wysoki poziom nawozów w sałacie, rzodkiewce czy pomidorach – zobaczcie co za oknem – te warzywa jeszcze same nie mają szansy rosnąć – musza być nawożone. I od tego bym zaczeła – nie kupuję jeszcze tego, bo wiem, że jest bardzo nawożone. A samo urządzenie bardzo mi się podoba i chciałabym je mieć – i zbadać bezpośrednio na ryneczku przed zakupem :)
Ciekawa jestem jak wypadła zielenina typu natka pietruszki,koperek,szczypiorek?
Można zbadać szczypior, ale jeszcze go nie badałam:)
No urządzenie fajne. Tylko jak kupie jedzenie , i okaże się że nic nie nadaje się do spożycia to mam nie jeść??….
To chyba niemożliwe, większość testowanych przeze mnie produktów była w normie (jabłko, burak, ogórek, pomidor, kiwi, mango, pomarańcze). Najsłabiej wypadły nowalijki jak sałata czy rzodkiewka (sezon na arbuza i młodą marchewkę też jeszcze przed nami).Testując marchewkę zauważyłam, że w końcówkach jest najwyższa wartość azotanów, warto więc te końcówki odcinać. Takie urządzenie będzie pomocne przy wyborze dostawcy większej ilości produktów (mi szczególnie zależało na zbadaniu marchewki, którą kupuję w dużych ilościach od pewnego rolnika i ten test wypadł ok)
Również jestem zaskoczona ogórkami i pomidorami, kto by pomyślał… nie cieszą się dobrą opinią. Szkoda, że nie ma tu jabłek, one też nie mają dobrej opinii
Jabłka były też testowane, wyszły ok. Warto pamiętać, że to urządzenie bada zawartość azotanów (czyli tego co roślina pobiera z gleby), a nie pestycydów.
Czysta 15-stka i Parszywa 12-stka o ktorej tu byla mowa uwzglednia zwlaszcza poziom pestycydow. Dzieki tej maszynie wybierzesz arbuza ktory ma malo azotanow a za to bedzie mial kope pestycydow i np metali ciezkich…
Tak jak wspominałam w poście Greentest bada zawartość azotanów, a więc tego co roślina wchłonęła z gleby (i nie zdołała przetworzyć). Warto pamiętać o tym, że stosowanie nawozów często idzie w parze ze stosowaniem pestycydów…Poza tym nie znam innego urządzenia (oczywiście poza badaniami laboratoryjnymi), które testowałoby warzywa i owoce pod każdym względem, może kiedyś ktoś coś takiego wymyśli? Myślę jednak, że dzięki temu że takie urządzenia powstają jakość żywności będzie lepsza.
O już znalazłam na oficjalnej stronie…chyba warto przemyśleć taki zakup:)
Wow,a gdzie takie cudo elektroniczne można kupić i czy jest drogie?
Post bardzo przydatny:)
Świetny wpis. Też jestem bardzo zaskoczona pieczarkami. Już nie będą za często gościć na moim stole. Arbuz też niezły pochłaniacz chemii.Myślę, że latem będzie lepszy wynik.
Pozdrawiam!
Dziękuję:) Na temat pieczarek sporo słyszałam od osoby, która uprawia ekologiczne pieczarki…Zamiast z nich rezygnować postawiłabym na ekologiczne:) Wynikami testu arbuza również byłam zaskoczona, to jeden z moich ulubionych owoców. Dzisiaj kupiłam kolejnego arbuza w innym sklepie, niestety poziom azotanów znowu był ponad normę. Może trzeba poczekać na sezon. Pozdrawiam.
Warto byłoby badać jadalną część danego owocu/warzywa. Podejrzewam, że w przypadku arbuza mogłoby to dużo zmienić. Podobnie w przypadku bananów i innych owoców/warzyw, które spożywa się lub można spożywać bez skórki.
myślę że z tym Grentestem to będzie to samo co i z glukometrami do mierzenia cukru, jeden pokazuje 172 cukru a drugi 127